niedziela, 27 lipca 2014

Chapter 3. "Gdy góra chce coś oznajmić"

- To w takim razie, widzimy się za godzinę tak?- zapytała Alison, następnego dnia, gdy wychodziły ze szkoły
- Tak. Przychodzisz do mnie tak?- blondynka skinęła, po czym pożegnały się i każda skierowała się w inną stronę. Wyjęła telefon z kieszeni kurtki i w momencie, gdy próbowała go odblokować, wpadła na kogoś
- Proszę, proszę kogo my tu mamy- brunetka uniosła głowę i gwałtownie cofnęła się krok w tył. Na twarzy Brian'a pojawił się uśmiech- Minęło sporo czasu, od naszego ostatniego spotkania. Prawda skarbie?- brunetka przełknęła gulę w gardle i skinęła głową. Spojrzała na jego oczy. Były normalne, brązowe, w których kiedyś się zakochała.
- Co tutaj robisz?- zapytała przygryzając wargę i jednocześnie rozglądając się dookoła. Pełno licealistów, kręciło się w tej okolicy. Nie mógł jej nic zrobić przy ludziach. Cicho odetchnęła.
- Wiesz, wypuścili mnie z odwyku, więc pomyślałem że przejdę się na spacer. Jest taka piękna pogoda- oznajmił- Zechcesz mi potowarzyszyć? - zapytał.
- Nie, śpieszę się do domu. Mama chciała bym jej pomogła przy obiedzie- poinformowała, nerwowo zaciskając dłoń na pasku od torby.
- Och. No cóż szkoda. Może kiedy indziej. Pozdrów Meredith- zawołał, gdy ta powoli zaczęła się od niego oddalać. Posłała mu ostatnie, spojrzenie i wręcz biegiem skierowała się w stronę swojego domu, cały czas oglądając się za siebie, czy przypadkiem chłopak jej nie śledzi. Gdy zauważyła znajomą werandę, zwolniła kroku i gdy po raz kolejny, chciała się obejrzeć wpadła na kogoś. Gwałtownie odsunęła się i zobaczyła wysokiego blondyna, stającego przed nią, z dziwnym wyrazem twarzy.
- Prze...przepraszam. Ja... zagapiłam.... się- wyjąkała
- Coś się stało?- zapytał, patrząc przez ramię dziewczyny. Brunetka spojrzała również w tamtą stronę ale na szczęście nie było tam Brian'a
- Nie, nie, oczywiście że nie. Po prostu wystraszyłam się psa. Przepraszam, że na ciebie wpadłam. To nie było zamierzone- poinformowała
- Nic się nie stało ale uważaj na przyszłość. Kiedyś to może być beton- zaśmiał się i odszedł. Brunetka jeszcze przez chwilę odprowadzała jego sylwetkę wzrokiem, po czym już spokojnym krokiem skierowała się do domu.
*
- Pisałaś do Dylana?- zapytała Nadine, gdy mama Alison podjechała pod budynek KOKO.
- Tak. Czeka przy wejściu. Masz mnie za idiotkę?- zakpiła Mathers
- Nie każ mi odpowiadać na to pytanie- rzuciła brunetka wysiadając z auta- Do widzenia pani Mathers- dodała jeszcze, zanim drzwi srebrnego Audii zatrzasnęły się z hukiem
- Cześć dziewczyny- zza bramy wyłonił się Dylan. Alison coś burknęła pod nosem ale chłopak ją zignorował- Macie wszystko? Alison?
- Masz mnie za debila?- syknęła blondynka
- Milutka jak zawsze- skwitował- Dobra, nie traćmy czasu- rozkazał. We trójkę weszli do środka budynku
- Czekamy u ciebie w biurze tak?- spytała Nadine
- Niestety jesteście skazane, na całą godzinę gapiąc się jak siedzę przed komputerem. A bym zapomniał- wyjął z kieszeni dwie wejściówki- Znacie procedury. Nie macie wejściówek, wylatujecie
- Jej, dobrze że mi o tym po raz kolejny o tym przypomniałeś. Z pewnością bym zapomniała- zakpiła blondynka
- Przestańcie się kłócić- poprosiła Nadine, czując że zaraz rozboli ją głowa. Minęli mnóstwo drzwi w końcu doszli do gabinetu starszego Mathers'a. Nadine zdjęła kurtkę i powiesiła go na krześle, po czy usiadła na kanapie, głęboko wzdychając.
- Więc... Alison ci opowiadała o chłopakach z 5SOS, tak?- zapytał Dylan
- Wspominała, że pochodzą z Australii- odrzekła brunetka- A właściwie, gdzie ona poszła?
- Ktoś do niej zadzwonił i wyszła na korytarz. Tylko tyle? Nie sądziłem, że ta dziewczyna mnie jeszcze zaskoczy. Ty wiesz, że przekupiła Jasmine, by ta zażyczyła sobie psa?
- Wiem, sama byłam przy tym jak kupowała jej bloki-zaśmiała się brunetka- Oj muszę iść do toalety. Wybacz
- Jasne. Śmigaj bo mi się jeszcze zsikasz na nowiuśką kanapę- ponaglił. Nadine wybuchła perlistym śmiechem i opuściła jego gabinet, w poszukiwaniu toalety. Przy okazji po drodze przeczytała sms, którego przysłała jej mama.
"Będę później, mam dyżur. Kocham xx" Uśmiechnęła się do urządzenia i po raz kolejny w tym dniu wpadła na coś twardego
- Powoli zaczynam wierzyć, że to przeznaczenie- usłyszała rozbawiony głos nad sobą. Zadarła do góry głowę i mało co nie wybuchła śmiechem.
- Już drugi raz- zachichotała
- Właściwie to trzeci, jeżeli licząc wtedy w kawiarni- poprawił ją chłopak.
- Wtedy to też byłeś ty? Z moją koordynacją ruchową jest co raz gorzej- zaśmiała się
- Skoro to już trzeci raz to mogę w końcu poznać twoje imię?- zapytał blondyn, z szarmanckim uśmiechem
- Nadine- odrzekła dziewczyna
- Miło cię poznać Nadine. Jestem Luke- uścisnęli sobie dłonie
- Muszę iść. Miło było cię poznać- poinformowała po czym skierowała się w kierunku końca korytarza. Luke przyglądał jej się jeszcze przez chwilę, po czym skierował się do garderoby
*
Powoli hala koncertowa zaczęła się wypełniać rozwrzeszczanymi nastolatkami, podekscytowanymi na dzisiejszy koncert. Dziewczyny co chwilę słyszały jak fanki, wykrzykiwały jak szalone wyznania w kierunku zespołu, co wywoływało zażenowanie na twarzy Alison, i czystą ciekawość na twarzy Nadine. Miały miejsce na balkonie, tak że świetnie widziały scenę, na której stał już rozstawiony sprzęt. Po kilkunastu minutach fanki zaczęły się tak pchać do przodu, że Nadine lekko wpadała w panikę. Ale zrozumiała co się dzieje. Muzycy z zespołu 5 Seconds of Summer weszli na scenę. Najpierw zza kulis wyskoczył średniej postury chłopak, z bandaną na głowie, następnie ciemnoskóry brunet z czarną gitarą basową.  Widząc następną osobę, Nadine myślała że wybuchnie śmiechem. Z przewieszoną gitarą przez ramię na scenę wszedł fioletowo-włosy Michael. Brunetka spojrzała w bok, gdzie Alison stała z rozstawioną buzią i patrzyła na chłopaka z niedowierzaniem. Zachichotała pod nosem ale tuż za chwilę i ona zamarła. Na scenę wszedł ostatni z zespołu. Wysoki blondyn, z postawioną grzywką, w koszuli w kratę. Luke. Nadine poczuła jak przewraca się jej w żołądku. Zaczęła się pierwsza piosenka. Dziewczyny nie chcąc zwrócić na siebie uwagi, zaczęły naśladować tłum, jednak wciąż nie mogły uwierzyć w to co widzą.
***
- Wciąż nie mogę w to uwierzyć- westchnęła Alison, gdy wraz z Nadine leżała na łóżku brunetki, następnego dnia.
- Gdybyśmy były bardziej roztropne, sprawdziłybyśmy ten zespół przed koncertem- oznajmiła Nadine, przekręcając się na brzuch i podpierając policzek dłonią- Ale dość o tym. Idziemy się rozerwać- poinforowała
- Rozerwać? W jaki sposób? Nie idę do żadnego klubu- ostrzegła blondyna
- Gdzie do klubu. Nie wpuściliby nas. Do kina. Podobno dziś puszczają cały maraton horrorów, począwszy od Obecności do wszystkich części Piły- poinformowała podekscytowana Nadine. Mathers nie miała zadowolonej miny, mimo że nie wiedziała co ją jeszcze czeka- No dawaj! Będzie fajnie
- Taaa a ja będę miała średnią 4.0 na koniec roku szkolnego
- Dobrze wiesz, że nie będziesz miała takiej średniej- wtrąciła brunetka- A w kinie i tak będzie fajnie- posłała jej szeroki uśmiech
***
- Dobra a teraz, proszę wyjaśnij mi, dlaczego wyglądam jak księżniczka?- zapytała Alison, wskazując na swój strój - I dlaczego ty tak nie wyglądasz?- dodała, wskazując na strój przyjaciółki
- Ponieważ...- brunetka złapała ją pod rękę- Ty masz dzisiaj randkę, natomiast ja będę obchodzić Dzień Singla, siedząc cały wieczór przed telewizorem i dobijając się komediami romantycznego najróżniejszego kalibru.
- Randkę?- pisnęła dziewczyna- Jaką randkę? Z kim?
- Z Michael'em. W kinie, za dziesięć minut
- W coś ty mnie wpakowała?!?- blondynka wybuchła, a Nadine napawała się widokiem wściekłej przyjaciółki
- Powiedziałam że się zemszczę- brunetka szeroko się uśmiechnęła, widząc idącego Michael'a- Bądź grzeczna i bawcie się dobrze! Cześć Mike- przywitała się z chłopakiem a następnie wsiadła do auta i odjechała, pozostawiając wściekłą Alison, z niczego nieświadomym Michael'em
*
- Wcześniej to na mnie wpadłaś, a dziś to nawet spojrzeniem mnie nie zaszczycisz- usłyszała szept przy swoim uchu. Odwróciła się i napotkała rozbawione spojrzenie chłopaka
- Cześć Luke. Co tu robisz?- zapytała, lekko posuwając się w przód.
- Zawoziłam Michael'a na randkę z twoją przyjaciółką i zgłodniałem więc podjechałem tutaj. A ty? Co cię tutaj sprowadziło?
- Ochota na sernik i dobrą kawę- westchnęła- A ogólnie to zawoziłam Alison na randkę, w którą sama ją wciągnęłam- wzruszyła ramionami. Gdy zauważyła dziwną minę blondyna, wyjaśniła- Alison dała twojemu kumplowi mój numer, tak specjalnie to zrobiła, więc ja musiałam się jakoś zemścić. Więc ta-daa i tak dalej- odwróciła się do lady i złożyła zamówienie.
- Przyznaje, to całkiem dobrze przemyślany plan- przyznał po chwili chłopak.
- Dziękuję- rzuciła brunetka przez ramię. Odebrała swoje zamówienie i odwróciła się przodem do blondyna- To do zobaczenia kiedyś- pożegnała się i wyszła z kawiarni w mrok.
--------------------------------------------------------------------------------------
Hii! Dziękuję za ponad 400 wyświetleń:) Przyznam, że ten rozdział kompletnie mi nie wyszedł. W głowie miałam wszystko ułożone ale jak przyszło to wylać na metaforyczny "papier" wszystko uleciało.
Jeżeli jednak szanujesz te kilka godzin przed komputerem to skomentuj, to też bardzo motywuje;)
 Do następnego :)

2 komentarze:

  1. Cudo.cudo.cudo. Nie umiem sie rozpisywac ale musisz wiedziec ze jestes zajebista. Czekam na nexta 😘😘😘

    OdpowiedzUsuń
  2. oh my god! Cudowny rozdział. Dopiero zaczęłam czytać to opowiadanie,ale jest boskie
    Zapraszam na fanfiction mojego autorstwa z Michael'em http://the-lost-fanfic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń