czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 5 "Niespodzianka? To ja chyba podziękuję"

KONIECZNIE PRZECZYTAJ NOTATKĘ POD ROZDZIAŁEM! WAŻNE!


Music

Nadine's P.O.V.

Przekręciłam się  na bok, równocześnie kiedy na zegarku wybiła północ. Podłożyłam pod policzek dłoń i spojrzałam na okno. Nie mogłam usnąć. W głowie wciąż odtwarzałam, to jak Luke śpiewał Heart on Fire Jonathan'a Clay'a. Jego głos brzmiał dużo lepiej w małym pokoju niż w wielkiej sali koncertowej wśród krzyków podekscytowanych dziewczyn. Przekręciłam się na plecy i zaczęłam wpatrywać się tępo w sufit. Czułam, że jeszcze chwila i eksploduje od nadmiaru emocji. Jednym sprawnym ruchem odkryłam się i wstałam.
Dziesięć minut później, piżama leżała gdzieś na podłodze a ja zasuwałam kurtkę, gotowa do wyjścia. Delikatnie zdjęłam gitarę ze stojaka, uważając by nie wydała, żadnego dźwięku i schowałam ją do futerału. Zgasiłam jeszcze lampkę, po czym cicho wymknęłam się z pokoju. Zręcznie ominęłam skrzypiącą deskę i najciszej jak się dało zeszłam po schodach na dół. Wciągnęłam buty i ostrożnie przekręciłam klucz w zamku. Wyszłam w ciemność. W okolicach nie było żadnej żywej duszy, tylko od czasu do czasu mijał mnie jakiś samochód. Szłam szybko, rozglądając się na boki i ściskając mocniej pasek futerału. Przyznaje, listopadowe noce w Anglii nie należały do najcieplejszych. Skuliłam się, jeszcze bardziej przyśpieszając kroku. Po kilku minutach zauważyłam znajomy budynek. Skierowałam się do bramy i delikatnie ją otworzyłam. Rozejrzałam się ostatni raz po okolicy, aby mieć pewność że nie jestem śledzona i weszłam w głąb posesji. Wspięłam się po schodach przeciwpożarowych i już po chwili stałam na dachu starego teatru. Skierowałam się w stronę murku, zdejmując po drodze gitarę. Usiadłam i głośno westchnęłam, obserwując śpiący Londyn. Wyciągnęłam instrument i powoli pochłonęła mnie muzyka wydobywająca się spod moich palców
*
Tym razem, gdy się obudziłam, na dworze było już jasno. Wygrzebałam się spod kołdry i dopiero teraz zobaczyłam, że w pokoju jest nienaturalnie jasno. Odsunęłam roletę i zamarłam. Całe moje podwórko, ulice, chodniki, drzewa były pokryte białym puchem. Z wrażenia moje usta lekko się rozchyliły w niemałym szoku. W nocy jeszcze go nie było. Owszem był mróz ale nie padał śnieg. Przejechałam dłonią po włosach i zrezygnowana podreptałam w piżamie do kuchni. I tam przeżyłam kolejny szok. W kuchni, przy stole siedziała Carolyn- moja starsza siostra, siedząca w szlafroku i pijącą kawę z rana. Nie jestem pewna czy czasem nie śpię ale wtedy mnie zauważyła.
- Nad! Jeju ale się stęskniłam- zaświergotała i już po chwili tonęłam w uścisku jej drobnych ramion.
- Co tutaj robisz Care?- zapytałam gdy już mnie uwolniła i z powrotem usiadła na krześle
- Mam przerwę w wykładach, więc przyleciałam do was!- zapiszczała
- Czyli to oznacza, że zostaniesz na dłużej?- zapytałam a dziewczyna pokiwała z uśmiechem głową. Próbowałam ukryć ekscytację z tego powodu. Skoro Carolyn przejechała ze Stanów tutaj, to mama skupi się na niej a mnie nie będzie ganiać za brudne naczynia, czy bałagan w pokoju. Z uśmiechem złapałam za jabłko i usiadłam na blacie wgryzając się w nie.
- Kiedy przyjechałaś? Dzisiaj z rana?- zapytałam
- No coś ty, w te zaspy? Wczoraj wieczorem, ale nie martw się i tak widziałam twojego chłopaka- machnęła ręką.
- To ja mam chłopaka?- zdziwiłam się- Od kiedy?
- A ten wysoki blondyn z kolczykiem w wardze? - zapytała z perfidnym uśmiechem
- Chodzi Ci o Luke'a? Znam go kilka dni i w dodatku jest z Australii- poinformowałam
- Nie dość, że przystojny to jeszcze Australijczyk. Ma może jakiś kolegów?
- Tak, ma trójkę, ale dla ciebie za młodzi. A co z Robertem?
- To już przeszłość. Nie pasowaliśmy do siebie- odpowiedziała automatycznie a ja skinęłam ze zrozumieniem głową. Nie zdziwiło mnie to, Carolyn zmieniała chłopaków co miesiąc ale sądziłam, że może w końcu znalazła tego "jedynego". Widocznie się myliłam.
- Dobra ja idę się ubrać i idę do Alison- pożegnałam się z siostrą i wróciłam do swojego pokoju. Wybrałam sobie jakąś bluzę i schodzone jeansy , po czym poszłam do łazienki
*
- Nadine? Co ty robisz tutaj tak rano?- drzwi otworzyła mi zaspana Alison
- Jest po 12, Al. To już jest raczej południe- zaśmiałam się, zdejmując buty. Poszłyśmy do pokoju blondyny, w którym jak zwykle panował niesamowity chaos. Dziewczyna skierowała się w stronę łóżka i po chwili leżała w nim okryta kołdrą pod sam nos.
- Oooo nawet o tym nie myśl. Nie będziesz spać- zawołałam, zabierając dziewczynie kołdrę. Alison przez chwilę walczyła o kawałek materiału ale udało mi się dopiąć swego i kołdra wylądowała na podłodze, z daleka od właścicielki. Blondynka jęknęła i podciągnęła rękawy bluzki w której spała
- Ale ja jestem taka zmęczona. Nie spałam całą noc- mruknęła
- To było nie gadać tyle z Michaelem- poradziłam. Dziewczyna przeniosła wzrok na mnie
- Skąd wiesz, że z nim gadałam- rzuciła
- No a nie?- zapytałam, czując że wygrałam tą bitwę- Widzisz, sama się wkopałaś- zachichotałam- No więc? O czym gołąbeczki rozmawialiście?
- O wszystkim i o niczym. Zaprosił mnie do siebie, bo reszta chłopaków chce mnie poznać- oznajmiła, siadając po turecku na błękitnym materacu
- I co pójdziesz?- położyłam się obok niej
- Sama nie wiem. Trochę się boję- powiedziała niepewnie a moje oczy rozszerzyły się w szoku
- Alison Lauren Mathers się boi? No nie, piekło zamarza!- zawołałam
- Ciszej, idiotko. Obama nie musi się o tym od razu dowiedzieć- syknęła ale ja zupełnie nie zwracałam uwagi- Nie chcę iść tam sama
- O nie nie nie. Nie patrz na mnie takim wzrokiem. Nie pójdę z tobą, nie, nie, nie- blondynka popatrzyła na mnie z przybitą miną- Dobra- dziewczyna momentalnie rzuciła się na mnie przygniatając mnie swoim ciężarem- Nienawidzę Cię- wykrztusiłam. Dziewczyna wstała ze mnie chwilę później i zaczęła szukać odpowiednich ubrać w szafie
- Myślisz, że ta będzie dobra?- zapytała, gdy chwilę później wbiła się w różową tunikę
- Na dworze jest około 5 stopni. Nie wydaje mi się aby to był odpowiedni strój- powiedziałam sarkastycznie. Blondynka odwróciła się w moją stronę i puściła mi oko. Ale po chwili posłusznie przebrała się w jeansy i bluzkę na krótki rękaw, co było niewiele lepszym wyborem od tej tuniki. No ale w końcu przebrała się ( po 20 minutowej kąpieli) i wreszcie mogłyśmy wyjść z jej "królestwa".

Luke's P.O.V.

- Lucas! Wstawaj! - przeraźliwy krzyk Ashton'a zza drzwi, wyrwał mnie z błogiego snu. Założyłem poduszkę na głowę i jęknąłem. Czy nawet kiedy mamy wolne, nie mogę się porządnie wyspać? Mój organizm odmawia posłuszeństwa i potrzebuje się zregenerować. Zmuszony do otworzenia drzwi, zwlokłem się z łóżka i poszedłem przywitać "nieproszonego" gościa.
- Ooo nasza księżniczka się w końcu obudziła. Chodź na śniadanie i się przy okazji ubierz się, dziewczyny przyjdą do nas za chwilę- zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu
- Co?- odparłem nieprzytomny- Jakie dziewczyny?
- Dziewczyna Michela ze swoją koleżanką- poinformował a już po chwili można było usłyszeć krzyk Clifford'a z łazienki
- Ona nie jest moją dziewczyną!
- Tak? To dlaczego od 15 minut się pindrzysz w kiblu?
- Powiedziałem, nie jest moją dziewczyną... Jeszcze- oznajmił chłopak, w końcu wyłaniając się z łazienki. Nie widziałem żadnej różnicy na jego włosach niż jakby zwykle je układał. Machnąłem na nich ręką i wróciłem do mojego azylu. Po chwili jednak zdałem sobie z czegoś sprawę. Przyszłą dziewczyną Michael'a ma być Alison, a skoro ma przyjść z koleżanką, to oznacza..
- Cholera!- wrzasnąłem na cały pokój, momentalnie zrywając się z łóżka. W sekundę wyciągnąłem z walizki( która nadal nie była rozpakowana ale to szczegół) jeansy, czarny T-shirt z nadrukiem Nirvany i czerwoną koszulę i popędziłem do łazienki.
- Następny. Co wyście się tak wystroili?- skomentował Ashton, gdy wszedłem do kuchni 15 minut później.
- Wystroiłem się? Ubierz koszule zamiast znoszonej bluzy a od razu wyskakują, że się wystroiłeś- prychnąłem i zająłem miejsce przy stole, od razu sięgając po kilka kromek chleba.

Nadine's P.O.V.

- Nie wiem, czy chcę tutaj być- powiedziałam niepewnie, gdy stanęłyśmy przed mahoniowymi drzwiami
- Oj, wyluzuj Di- blondynka machnęła ręką i sięgnęła do dzwonka. Przez chwile nic nie było słychać ale po kilku sekundach usłyszałyśmy szczęk zamka i dosyć wysokiego szatyna z nieokiełzanym nieładem na głowie
- Witam drogie panie, zapraszam- przesunął się trochę z wejścia, tak abyśmy mogły wejść. Zdjęłyśmy kurtki i buty, po czym skierowaliśmy się w głąb mieszkania
- Wybaczcie moje maniery, Ashton. Opiekun zespołu- podał nam swoje dłonie, gdy stałyśmy w salonie- Kawy, herbaty?
- Ja dziękuję- odmówiłam
- A ja poproszę herbatę- oznajmiła blondynka- Gdzie Gordon?
- Za chwilę przyjdzie, poszedł zmienić koszulkę po tym jak Calum wylał na niego colę
- A kto to Gordon?- zapytałam
- No Michael. To jego drugie imię- wyjaśniła blondynka. Pokiwałam ze zrozumieniem głową
- Którego swoją drogą nie znosi- odezwał się kolejny głos. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Luke'a, wchodzącego do salonu- Cześć Alison. Witaj Nadine- przywitał się grzecznie. Uśmiechnęłam się.
- Cześć Luke. Ciężka noc?- zapytałam, widząc jego zaspaną twarz
- Wręcz przeciwnie, mógłbym spać do południa ale Ashton zwlókł mnie z łóżka- usiadł na fotelu
- Patrz to zupełnie tak jak mnie- blondynka zwróciła się do mnie
- Ashton u ciebie był? Kiedy?- zapytał a ja poczułam jak uśmiech wpełza mi na twarz. Blondynka spoważniała.
- Eee. chodziło... chodziło mi o to, że.... Nadine
- Nie tłumacz się. Żarty sobie robiłem- puścił jej oko a ja wybuchłam śmiechem. Dziewczyna posłała mu grad wściekłych spojrzeń.
*
- Czego słuchasz?- zapytałam, gdy siedzieliśmy w pokoju Luke'a i zauważyłam płytę leżącą pod jego łóżkiem.- Emeli Sande? Czy ja dobrze widzę? Rockowiec słuchający romantycznych ballad?
- Spodobała mi się jej jedna piosenka- wzruszył ramionami
- No no. Ile sekretów skrywa Luke Hemmings?- zaśmiałam się i w tym momencie po pokoju rozległ się dzwonek mojego telefonu. Wyciągnęłam go ze spodni i westchnęłam widząc imię swojej siostry na wyświetlaczu
- Gdzie masz te swoje czerwone szpilki na platformie?- w słuchawce rozległ się głos Carolyn
- W przedpokoju w tej szafie z przesuwanymi drzwiami. A po co ci one?- zdziwiłam się. Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie.
- Och głupiutka Nadine. Chyba wiadomo, że chce je założyć.- Carolyn się zaśmiała
- Pragnę Cię uświadomić, że na zewnątrz jest pełno śniegu i szpilki nie są zbyt dobrym pomysłem
- Ale są bardzo seksownym pomysłem- poprawiła. Serio? I ona jakimś cudem studiuje prawo?
- Dobra nie będę się z tobą wdawać w bezsensowną konwersację. Widzimy się w domu- rzuciłam na pożegnanie i rozłączyłam się.
- Niech zgadnę. Siostra- usłyszała za sobą rozbawiony głos. Odwróciłam się i skomentowałam
- Nikt, nie twierdzi że znalazła piątą klepkę- Luke parsknął śmiechem
- Typowo siostrzana miłość- skwitował- Co robisz jutro?- zapytał
- Szkoła- skrzywiłam się- A potem trening
- Mógłbym przyjść i popatrzeć?- zapytał a mnie ogarnęło zdumienie
- Chcesz patrzeć, jak przez 2 godziny pływam w tą i z powrotem jak idiotka?
- Czemu nie? I tak południe mamy wolne- wzruszył ramionami
- Skoro chcesz. Grover Street
- Co?
- Ulica na której znajduje się moja szkoła. Budynek C, na tyle- poinformowałam i po chwili rozległ się krzyk Alison, informujący o powrocie do domu. Blondyn odprowadził mnie do drzwi, po czym pomógł założyć kurtkę
- To do jutra- pomachałam mu na pożegnanie i wyszłam za blondynką

------------------------------------------------------------------------------------------------
Małe sprawy organizacyjne!
 Prawdopodobnie zawieszam bloga, na czas nieokreślony. Powód- wyjeżdżam do siostry i nie wracam dopóki moja mama nie wróci ze szpitala. Jako, że siostra nie ma ani komputera ani laptopa, będę tylko na mobilnym. Jeżeli są jakieś pytania to zapraszam na mojego Ask'a bądź twitter'a.
Przepraszam i dziękuję za ponad 600 wyświetleń!!
Enjoy xx

1 komentarz: