poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 4. "Kiedy stawali się sobie bliźsi "

PIOSENKA DO ROZDZIAŁU ---->http://www.youtube.com/watch?v=w1oM3kQpXRo


NADINE'S P.O.V.

Gwałtownie trzaśnięcie drzwiami obudziło mnie ze snu z udziałem Taylora Lautnera . Poczułam ostry ból w karku i momentalnie się skrzywiłam. No tak, musiałam przysnąć na kanapie. Podniosłam się, rozprostowując kości, które od braku zmiany pozycji zaczęły pstrykać. Złożyłam niedbale koc i położyłam go na fotelua sama wyszłam na powitanie mamy
- O Cassie, już nie śpisz?- tylko ona mogła nazywać mnie "Cassie", bo tylko w jej ustach te imię nie brzmi AŻ tak tragicznie. Ale też robi to rzadko, tylko wtedy gdy ma dobry humor albo jest mega zmęczona.
- Przespałam się na kanapie- poinformowałam- Jak w pracy?- spytałam, odbierając od niej ciężkie siatki i zanosząc je do kuchni.
- Ciężko, w nocy przywieziono do nas dwóch nastolatków po zatruciu i małą dziewczynkę ze złamaną nogą.- oznajmiła, siadając przy kuchennym stole.
- Kawy? Soku?- zaproponowałam, widząc zmęczoną twarz rodzicielki.
- W tej chwili? Łóżko- jęknęła- Ale muszę jeszcze iść do ubezpieczyciela
- Ale możesz się zdrzemnąć kilka godzin. Zrobię pranie, pozmywam. Możesz spokojnie iść spać- zapewniłam. Kobieta posłała mi szeroki uśmiech, po czym wstała od stołu i skierowała się do sypialni. Sama wzięłam się za rozpakowywanie zakupów. Gdy już wszystko było pochowane w szafkach, wzięłam się za zmywanie. Wtedy usłyszałam Piosenkę Coldplay wydobywającą się z mojego telefonu. Od razu wiedziałam, że to Alison. Kiedyś przypisała sobie tą piosenkę do swojego kontaktu, w moim telefonie a ja jej nie zmieniałam. Wytarłam dłonie o ścierkę i powolnym krokiem skierowałam się do salonu. Gdy podeszłam do stolika, telefon w połowie leżał na szklanym blacie a w połowie wisiał nad ziemią. To oznaczało, że Alison dzwoni już przynajmniej po raz piętnasty
- W końcu!- wykrzyknęła blondynka, nim zdążyłam się odezwać- Mogłabyś mi otworzyć drzwi? Na dworze strasznie leje i jestem cała przemoczona
- Znów zapomniałaś kodu do bramy, co nie?- zachichotałam
- Oj rusz się a nie jeszcze gadasz- warknęła blondynka, po czym urwała połączenie. Westchnęłam i podeszłam do drzwi by przycisnąć guzik obok domofonu, otwierający drzwi frontowe.

5 minut później Alison zdejmowała przemoczone buty i zakładała kapcie( tak w moim domu miała własne kapcie). Przeszłyśmy do kuchni, gdzie mogłam dokończyć zmywać
- Powinnam Cię zabić za tą randkę z Michaelem ale okazał się całkiem ciekawym chłopakiem, więc tylko Cię skrzyczę- już zamierzała na mnie unieść głos ale zdążyłam się wtrącić
- Moja mam przed chwilą wróciła z nocki i śpi. Więc daruj sobie. Lepiej opowiedz jak było
- Więc tak jak mówiłam. Michael jest ciekawym człowiekiem, ze specyficznym podejściem do życia. Lubi się obżerać i jest niesamowicie głośny
- Tak jak ty- posłałam jej szeroki uśmiech.
- Och przymknij się- rzuciła, pokazując mi środkowy palec- Więc, gdy wyszliśmy z kina to poszliśmy na kręgle
- Przepraszam, co zrobił?- pisnęłam
 - No przecież mówię. Wziął mnie na kręgle. Przy okazji, za bardzo mnie wystroiłaś. Czułam się ciągle obserwowana.
- Bo przyciągałaś uwagę! No opowiadaj, co robiliście na tej kręgielni?- blondynka popatrzyła na mnie jak na debila.
- A jak myślisz, Nad? Co można robić na kręgielni? Dla twojej wiadomości, zjechałam go w kręgle. Dwa razy
- A on ciebie...?- zapytałam niepewnie
- Z jakieś pięć- odetchnęłam
- W takim razie, wszystko w normie- odwróciłam się w stronę zlewu- Dałaś mu SWÓJ numer?- zapytałam
- Tiaaa. Kto to L?- oznajmiła nieobecna. Odwróciłam się zdziwiona
- A skąd mam wiedzieć?- blondynka podała mi mój telefon
- Może dlatego, że do Ciebie napisał?- zaproponowała dziewczyna. Odebrałam przedmiot z jej rąk i przeczytałam wiadomość.

"Masz może ochotę na spacer? L.
P.S. Mam numer od Michael'a"

Spojrzałam na Alison, która wciąż stała wyczekując odpowiedzi
- To Luke. Proponuje mi spacer- poinformowałam
- Luke? Masz na myśli, tego z zespołu Michael'a?- kiwnęłam głową- To na co czekasz? Zgódź się!
- Muszę jeszcze posprzątać- zaczęłam ale dziewczyna mi gwałtownie przerwała
- To napisz mu, że może za godzinę a ja ci pomogę ze sprzątaniem! Ruchy!- ponagliła mnie a sama zaczęła w pośpiechu ścierać blat
"Pasuje za godzinę? Muszę jeszcze posprzątać.." Odpowiedź przyszła niemal po minucie
"Pewnie. Spotkamy się tam gdzie wczoraj?"
"Pewnie. To do później."
- Co ty robisz?- zapytałam, gdy zauważyłam jak blondynka grzebie w lampie
- Ścieram kurz- poinformowała dziewczyna. Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem
- Ale miałaś mi pomóc sprzątać ogólnikowo. Kurze zetrę w następny weekend- wyjaśniłam. Blondynka wydała tylko ciche "Aaa". Popchnęłam ją lekko w stronę kuchni.
- Powycieraj ze stołu i umyj kuchenkę. Ja poodkurzam- poinformowałam. Alison tylko zasalutowała po czym wzięła się do pracy
*
- Wow, wyglądasz świetnie- oznajmił Luke, gdy zobaczył mnie pod kawiarnią. Posłałam mi niewinny uśmiech, poprawiając kapelusz znajdujący się na mojej głowie.
- Dziękuję. Więc idziemy?- zapytałam. Chłopak kiwnął głową. Skierowaliśmy się w stronę parku. Pogoda nie była zadowalająca, ale jak na Londyn nie było źle. Przynajmniej w tym momencie nie padało. Szliśmy w ciszy, przerywaną jedynie szuraniem naszych butów i krzykiem dzieci na placu zabaw. Było niezręcznie, tego nie dało się ukryć, więc trzeba było jakoś zacząć temat
- Ile zostajecie w Londynie?- spytałam, wsuwając chłodne dłonie do kieszeni kurtki.
- Do końca tego miesiąca, chcemy trochę ponagrywać na album. Od jak dawna grasz?- zapytał a mnie zatkało.
- Skąd wiesz, że gram?
- Widziałem Ciebie i Alison pewnego dnia. Coldplay, pochwalam niezły wybór- wystawił kciuk a ja zaśmiałam się
- Wyglądasz przekomicznie w tej minie. To był mój pomysł. Zazwyczaj grałyśmy coś Rihanny, Taylor Swift albo Loreen. A gramy tam od miesiąca. A wy? Jak powstał wasz zespół?
- Ja, Mike i Calum chodziliśmy razem do szkoły. Gdy miałem piętnaście lat zacząłem wrzucać covery na youtube'a różnych wykonawców. No i kiedyś chłopaki zaproponowali mi byśmy utworzyli zespół. Natomiast z Ashton'em poznaliśmy się przez wspólnego znajomego. I tak to było- zakończył swoją krótką opowieść.
- Chyba muszę zobaczyć te covery- poinformowałam a na twarzy chłopaka malowało się niedowierzanie
- Co? Nie, nie. One były okropne, proszę nie oglądaj ich- momentalnie zaczął protestować.
- Ale czemu? Na pewno nie były złe
- Owszem były. Obiecaj na swoje palce, że nie obejrzysz ich nigdy w życiu- już na maksa rozbawiona wykrztusiłam
- Okej, okej obiecuję- usiadłam na ławce, wciąż się śmiejąc. Blondyn usiadł obok mnie.
- Więc, jak to jest mieszkać w tak ponurym miejscu?- zapytał
- Ej! Nie obrażaj mojego rodzinnego miasta- udałam oburzoną
- A więc jesteś pełnokrwistą Brytyjką, tak?- zapytał. Skinęłam głową.
- A ty pełnokrwistym Australijczykiem?- teraz to on kiwnął twierdząco głową- Teraz się nie dziwię, że tak narzekasz na pogodę- zaśmiałam się- Jak tam jest? Znaczy się w Australii
- Dużo smogu, kupa ludzi. Jest prawie tak samo jak tutaj, tylko klimat inny- oznajmił a ja uderzyłam go w ramię
- Pytam poważnie, głupku
- Tee, nie wyzywaj pan- rzucił- A tak na serio to jedno mi się podoba w Australii, mamy niesamowite zachody słońca. Nigdzie indziej nie widziałem takich, które by mu dorównywały. Złocista łuna ciągnąca się po całej linii horyzontu, szum oceanu odbijający się o skały, delikatny wiatr, który muska swoimi podmuchami twoją twarz
- Brzmi cudownie. Tęsknisz za tym, prawda?
- A kto by nie tęsknił. Siedząc na brzegu klifu i patrząc się w dal zapominasz o swoich wszystkich smutkach i zmartwieniach. Jesteś tylko ty i natura
- Chciałabym kiedyś tam pojechać- westchnęłam
- Jeżeli będziesz dobrze kombinować to może kiedyś Cię tam zabiorę- puścił mi perskie oko. Wywróciłam oczami.
- Michael opowiadał Ci o swojej randce?
- Tiaaa, mówił. Kręgielnia.Clifford nie należy do osób, które racjonalnie myślą- oznajmił
- Ale Alison była zachwycona- dodałam
- Co utwierdza mnie w przekonaniu, że ona również nie jest osobą twardo stąpającą po ziemi
- A żebyś wiedział- przytaknęłam
- Więc... co jeszcze lubisz robić oprócz grania?- zapytał opierając się o oparcie ławki.
- Trochę próbuję swoich siłach w pisaniu piosenek ale głównie pływam
- Oooo uprawiasz sport. No nieźle- uśmiechnął się
- A ty co robisz? Oprócz grania w zespole
- Jeżdżę trochę na desce- wzruszył ramionami- Ale głównie zajmuję się zespołem. Ulubiona cyfra?
- Co?- odparłam odrobinę nieprzytomnie
- No, ulubiona cyfra
- Siedem- odparłam- Ulubione zwierzę?
- Pingwin a twoje?
- Pandy ale również lubię pingwiny, są urocze
- Też tak uważam- w tym momencie na policzek chłopaka spadła pojedyncza kropla deszczu. Obydwoje spojrzeliśmy w górę
- Chyba zaczyna padać- oznajmiłam
- Odprowadzę Cię do domu- oznajmił

LUKE'S P.O.V.

Niesamowite jak taka niewielka osóbka, potrafi trzymać w sobie tyle radości. Cieszyła się z każdej sytuacji, nawet tej gdy biegliśmy przez park już prawie cali przemoczeni. Nie obchodziło jej to, że ludzie krzywo na nią patrzyli, ani to że jej ubrania są całe przemoczone. Cały czas kurczowo trzymała mnie za dłoń, i nie zwalniała tempa. Zatrzymała się dopiero, gdy ustaliśmy na werandzie przed jej domem
- Chyba odrobinę się zamoczyliśmy- zaśmiała się- Może wejdziesz do środka?- zaproponowała. W tej chwili zacząłem wewnętrzną walkę. Czy to aby nie za wcześnie na takie odwiedziny? Znamy się dopiero kilka dni, może jej rodzice nie będą zadowoleni.- Luke?- Nadine wyrwała mnie z zamyślenia- Dobrze się czujesz?- zapytała
- Co?- odparłem nieprzytomnie- A tak, tak wszystko w porządku.- zapewniłem a na ustach dziewczyny pojawił się nikły uśmiech
- Więc wejdziesz tak?
- A rodzice nie będą mieli nic przeciwko?
- O mój Boże, nie! Skąd Ci to w ogóle przyszło do głowy?- wybuchła śmiechem- Ale jeżeli aż tak zależy to możemy siedzieć w moim pokoju
- To w takim razie wejdę- uśmiechnąłem się niepewnie. Brunetka posłała mi rozbawione spojrzenie, po czym otworzyła drzwi.
Weszliśmy do niewielkiego holu, w kolorze brązu i białego. Dziewczyna odebrała ode mnie bluzę i powiesiła na wieszaku, tuż obok grzejnika
- Trochę Ci przeschnie- wyjaśniła, gdy uniosłem brwi. Pokiwałem ze zrozumieniem głową- Kawy? Herbaty? A może jesteś głodny?
- Zawsze jesteś taka gościnna?- zaśmiałem się
- Zazwyczaj. Mam to w genach. To jak?
- Niech będzie herbata- westchnąłem. Przeszliśmy do dosyć dużej kuchni, gdzie brunetka wstawiła wodę na gaz
- Zwykłą czy żurawinową?- zapytała
- Bez różnicy- odrzekłem automatycznie- Ładny dom- Nadine spojrzała przez ramię, posyłając mi szeroki uśmiech
- Dziękuję. Ile słodzisz?
- Dwie. Więc Alison, była zachwycona randką, tak?- zapytałem, wciąż rozglądając się po pomieszczeniu. Szafki w kolorze mahoniu, stały równo przyciśnięte do siebie, nie zostawiając ani jednej szpary. Na białych płytkach nie krzątał się żaden paproch a na stole, przy którym aktualnie siedziałem, leżała równo położona serweta. Blaty były dokładnie pościerane nie pozostawiając ani jednej smugi na jej gładkiej powierzchni
- Wiele się od niej nie dowiedziałam, bo napisałeś o ten spacer, ale wyglądała na szczęśliwą.- poinformowała
- To dobrze.
- Nawet nie wiesz jak dobrze. Inaczej twój koleżka nie byłby w stanie grać na gitarze
- Połamałabyś mu wszystkie palce, za to co zrobił twojej przyjaciółce?
- Nie, ona sama by to zrobiła. Alison jest odrobinę.. impulsywna- oznajmiła, stawiając przede mną kubek z parującą herbatą.
- Więc, chyba będę musiał ostrzec Mike'a- zaśmiałem się.
- Będzie mógł się przygotować fizycznie- dodała- Na pewno nie jesteś głodny?- upewniła się, wpatrując się ze skupieniem tymi swoimi brązowymi tęczówkami
- O mój Boże, nie! Jesteś gorsza od mojej matki- posłałem jej uśmiech
- Dziękuję, chętnie ją poznam- przytaknęła. Wybuchliśmy śmiechem. Czułem, że wszystko od kilku miesięcy jest w końcu na swoim miejscu
----------------------------------------------------------------------------------------------
No i mamy 4!!Co sądzicie? Jest dużo lepiej gdy piszę w narracji pierwszoosobowej czy woleliście poprzednią? Czekam na waszą opinię : ) Kochaaaaam i mocno ściskam xx

5 komentarzy:

  1. O matko kochana, fantastyczny rozdzial!! Wydaje mi sie, ze lepsza narracja pierwszoosobowa, bo sie nie gubie :) + jestem Twoja wierna fanka :***
    Powoli sie rozkrecasz. Uwielbiam Ladine ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział tak jak wcześniejsze ;-). Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. Kocham ten błogosławi mimo że jest to dopiero 4 rozdział <3


    PS Zapraszam na mojego bloga www.opowiadanieothevamps.blogspot.com :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. 20 year old Environmental Tech Ellary Doppler, hailing from Courtenay enjoys watching movies like Death at a Funeral and Motor sports. Took a trip to Kalwaria Zebrzydowska: Pilgrimage Park and drives a Ferrari 275 GTB Long ose Alloy. kliknij na strone

    OdpowiedzUsuń