Na
początku moim celem był dom Archerów, jednak gdy u nich odpowiedziała mi cisza
na moje pukanie, postanowiłem skierować swoje kroki w nieco inną stronę
- A to
ty. Czego chcesz?- Alison tylko mnie widząc zmieniła swoje nastawienie
- Jest u
ciebie Nadine?- zapytałem
- Nie ma
a co? Przejrzałeś w końcu?- zakpiła
- A ty
postanowiłaś zostać fanką kucyków Pony?- odgryzłem się, kiwając na jej szary
T-shirt z kucykiem
- A
nawet jeśli to nic ci do tego- już miała zamykać drzwi ale udało mi się
zatrzymać je ręką
- Jeżeli
wiesz gdzie jest Nadine, proszę powiedz mi- poprosiłem
- A to
nie możesz do niej zadzwonić i sam się jej o to zapytać?- jej ton był
przepełniony jadem.
- Masz
mnie za idiotę? Dzwoniłem do niej kilkanaście razy ale nie odbierała
- Prawdę
mówiąc tak. I wcale się nie dziwie Di, że Cię unika. Ja na jej miejscu nie
chciałabym mieć z tobą nic wspólnego – warknęła i zatrzasnęła mi drzwi przed
nosem. Westchnąłem. Skoro nawet Alison nie chce mi pomóc, potrzebuje pomocy
Anny.
***
-
Nadine! Weź otwórz drzwi. Ja maluje sobie paznokcie- zrezygnowana odłożyłam
długopis na zeszyt i skierowałam się w stronę drzwi. Spojrzałam uprzednio przez
wizjer i zdziwiłam się na widok nieznanej mi blondynki. Szybkim ruchem
odblokowałam drzwi i stanęłam twarzą w twarz z nie za wysoką dziewczyną.
Proste, jasne włosy sięgające ramion ukryte pod kapeluszem, do tego granatowy
płaszcz i botki.
- Nadine
Archer?- niepewnie skinęłam głową. Blondynka odetchnęła.- Annabelle Collins.
Możemy porozmawiać?- zmarszczyłam brwi
- O
czym?
- Przejdźmy
się. Wtedy Ci wszystko wyjaśnię- poprosiła. Przez chwilę biłam się z myślami po
czym zabrałam kurtkę i wsunęłam saszki na zmęczone stopy
-
Wychodzę na chwilę!- krzyknęłam wychodząc
- Nie
śpiesz się!- zdążyłam jeszcze usłyszeć nim drzwi całkowicie się zamknęły.
Skierowałyśmy się z Anną do parku. Przez całą drogę milczałyśmy, co
doprowadzało mnie do szału. Nie miałam pojęcia kim jest Anna ani czego ode mnie
chce. W końcu dziewczyna przysiadła na jakiejś ławce, uprzednio strzepując z
niej śnieg.
- Pewnie
się zastanawiasz czego od ciebie chcę- zaczęła
- Nie
ukrywam, że mnie to interesuje- przytaknęła
-
Zostałam poproszona o to bym z tobą pogadała- prychnęłam. Że też nie wpadłam na
to.
- Luke
Cię przysłał tak?- blondynka skinęła spokojnie głową.- W takim razie przekaż
mu, że nie mam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać, na niego patrzeć, a tym
bardziej być z nim w jakichkolwiek stosunkach!- krzyknęłam i zaczęłam odchodzić
w stronę domu.
- Dobrze
wiesz, że tak nie jest- krzyknęła za mną. Zatrzymałam się.
- Kim ty
w ogóle jesteś by wmawiać mi coś w co nie jest prawdą?- oburzyłam się. Ta
dziewczyna zaczynała mi grać na nerwach.
-
Wściekasz się bo wiesz, że mam rację. Tylko nie potrafisz tego przyznać- Anna
podeszła do mnie i położyła mi rękę na ramieniu. Strzepnęłam ją.
- Dla
mnie nie istnieje taka osoba jak Luke Hemmings. Możesz mu to przekazać- znów
zaczęłam się od niej oddalać.
-
Kochasz go! A on ciebie. Dlaczego musicie to wszystko utrudniać?- jęknęła a ja
zamarłam. Czy ta dziewucha właśnie wmawia mi, że kocham Luke’a? Niedoczekanie.
Spojrzałam na nią przez ramię.- Chodzi ci o tamtą dziewczynę, prawda? Nie
wściekałabyś się na niego, gdybyś nie była zazdrosna- zatkało mnie. To co
powiedziała… było prawdą? Czy to jest prawdziwy powód dlaczego jestem zła na Hemmings’a?
Dlatego, że jestem zazdrosna? Już miałam powiedzieć, że nie zależy mi na Luku
gdy usłyszałam kolejny głos.
-
Nadine..- odwróciłam się i zobaczyłam niedaleko stojącego samego Luke’a
-
Świetnie- mruknęłam do siebie, gwałtownie machając powiekami mi odegnać cisnące
się do oczu łzy.
- To ja
już pójdę. Zrobiłam swoje- poinformowała dziewczyna i odeszła zostawiając mnie
sam na sam z blondynem.
- Czego
ode mnie oczekujesz?- wykrztusiłam w końcu. Chłopak podszedł do mnie.
- Że mi
wybaczysz- oznajmił. Prychnęłam zaciskając zęby i odwracając wzrok- Nadine,
wiem że to co zrobiłem było głupie
- Mówisz
o olaniu mnie czy o paradowaniu z Dianą?- przerwałam mu
- O obu.
Nie wiem co sobie w ten czas myślałem, ale obiecuję że już się to nie powtórzy
- Puste
słowa rzucone na wiatr- pokręciłam głową
- Nie w
moim przypadku- zaczął grzebać po kieszeniach aż w końcu wyjął małe zawiniątko-
Miałem Ci to dać jutro przed balem ale założyłem, że pewnie być nie przyszła,
więc… to dla ciebie- położył mi pakunek na dłoni
- Myślisz,
że parę słów i jakiś prezent mnie przekupią? Masz o sobie większe mniemanie niż
myślałam- wcisnęłam mu pakunek z powrotem do rąk i odeszłam nie zwracając na
jego wołanie.
***
-
Próbujesz się zakatować czy jak?- krzyknęła Alison, gdy następnego dnia znalazła
mnie na pływalni, gdy od kilku godzin trenowałam. Wynurzyłam się nad
powierzchnię i podpłynęłam do niej
- Nie,
przez te przygotowania do balu jestem do tyłu z treningami- oznajmiłam,
sięgając po ręcznik.
- Ta
jasne. A ja wyglądam jak Jessica Alba- odparła sarkastycznie
- Nie
możesz mnie winić za to, że chce poprawić swoje wyniki- powiedziałam spokojnie
- Proszę
Cię Nadine- jęknęła blondynka, machając ręką- Dobrze wiem czemu wszystkich
unikasz. Ale wiedz, że ja zawsze Cię znajdę. No już wychodź z tej wielkiej
kałuży i idź się przebrać
- Muszę
jeszcze potrenować- zaprotestowałam.
-
Wychodź albo sama po ciebie przyjdę- wzruszyłam ramionami i rzuciłam się na
plecy odpływając- Nie uciekniesz przed problemami. Pamiętaj!- Krzyknęła na
odchodnym. Przez chwilę obserwowałam ją po czym wróciłam do pływania
***
- Nie
szykujesz się?- podniosłam wzrok znad książki i zobaczyłam stojącego w progu
tatę. Pokręciłam głową
- To nie
moje klimaty, dobrze o tym wiesz- mężczyzna zaśmiał się
- Wiem.
W końcu po kim to masz?- uśmiechnęłam się- Ale mam wrażenie, że moją córcie
dręczy Coś jeszcze. Problemy sercowe?- wzruszyłam ramionami- Opowiedz mi- sama
nie wiem jak ale z moich słów zaczął płynąc potok słów mówiących o sytuacji z
Lukiem. O tym jak się poznaliśmy, jak napisaliśmy wspólnie piosenkę. A potem o
tej chorej sytuacji z Dianą. Gdy skończyłam tata wydawał się być zamyślony.
- Wiesz
poznałem tego chłopaka o którym mówisz. Rozmawiałem z nim w cztery oczy nawet.
I powiem Ci, że chłopak wydawał się być naprawdę w porządku- uniosłam brwi
- Luke
tutaj był? Kiedy?
- Kiedy
poszłaś z Carolyn na łyżwy. Rozmawiał z nami na temat twojej wycieczki do
Australii
- Co?-
jakiej wycieczki? O czym do cholery on mówił?
-
Poinformował nas, że chciałby Ci pokazać swoje rodzinne miasto.
- Że słucham?
Nie zgodziliście się prawda?
- Gdybym
powiedział nie, skłamałbym. To jest świetny pomysł. Zawsze chciałaś tam
pojechać- zerwałam się z łóżka i już miałam zamiar wybiec z pokoju, gdy
zatrzymał mnie głos ojca
- Masz
zamiar do niego iść w piżamie?- miał rację. Nie mogłam się pokazać na balu w
wyciągniętym dresie. Podeszłam do szafy i zaczęłam przesuwać wieszaki szukając
odpowiedniego stroju.
- Jednak
Carolyn dobrze stwierdziła, że Ci się przyda- obróciłam się i zobaczyłam mamę z
beżową sukienką na wieszaku. Podeszłam do rodzicielki
- Skąd
wiedzieliście, że ja jednak pójdę?
-
Przeczucie- mama uśmiechnęła się i wręczyła mi daną rzecz. Posłałam jej ciepły
uśmiech i poszłam do łazienki się przebrać. Co jak co ale Carolyn ma dobre oko.
-
Wyglądasz prześlicznie- powiedziała mama, gdy malowałam oczy kredką.
Uśmiechnęłam się do jej odbicia.
- Jestem
gotowa- poinformowałam
***
Sala
gimnastyczna w odcieniach bordowego i białego wyglądała niemal jak jakaś sala
bankietowa. Tłum uczniów gromadzących się na sali aby to potwierdzało. Na
scenie już grał zespół, przez co mało co nie wpadłam na jakąś parę. Chłopaki
byli ubrani normalnie i dzięki Bogu, bo nie wyobrażam Ashton’a siedzącego za
perkusją w garniaku czy Michaela w marynarce. Chłopaki grali właśnie jakiś
utwór Katy Perry a na parkiecie tańczyło kilkadziesiąt osób. Oparłam się o
ścianę i przyglądałam się całej sytuacji
-
Wiedziałam, ze jednak przyjdziesz!- usłyszałam głośny pisk przy uchu. Drgnęłam
- Cześć
Alison. Piękna sukienka
-
Dziękuję- dygnęła- Ty również prezentujesz się nie najgorzej. Co Ci się stało,
że jednak tutaj przyszłaś?
-
Ciekawość- wzruszyłam ramionami
-
Jaasnee- przytaknęła- Jednak musi ci na nim zależeć skoro tutaj jesteś
- Nie,
muszę się go zapytać po co chce mnie zabrać do Australii- blondynka pisnęła
- Co?
Przecież to wspaniale. Zawsze chciałaś tam pojechać
- Tak
ale…- blondynka uciszyła mnie gestem dłoni i zaczęła mnie ciągnąć w stronę
sceny, gdzie akurat chłopaki zrobili sobie przerwę. No tak, że też się nie
zorientowałam kiedy muzyka przestała grać.
- Wow,
dziewczyny wyglądacie nieziemsko- Ashton gdy nas zobaczył zagwizdał
-
Naciesz się tym widokiem. Minie długi okres zanim znów mnie zobaczysz w
sukience- odparła Alison. Nie patrzyłam w stronę Luke’a ale czułam na sobie
jego wzrok.
- A ty
nie miałaś siedzieć w domu?- zapytał Michael, wskazując na mnie
-
Stwierdziłam, że czas zrobić coś innego dziś niż siedzenie w domu-
Australijczyk przytaknął. W tym momencie Calum oznajmił koniec przerwy i
chłopaki zaczęli wchodzić z powrotem na scenę. Gdy przygotowywałam się by
odejść, poczułam uścisk na łokciu
-
Fontanna. Za dwadzieścia minut. Daj mi ostatnią szansę- spojrzałam na niego i
kiwnęłam głową. Blondyn puścił mnie i wszedł na scenę.
-
Chodźmy się bawić- zarządziła Alison, ciągnąc mnie na parkiet.
***
Jednak
nie brania płaszcza było złym pomysłem. Stałam teraz przy fontannie i nerwowo
wyczekiwałam na Hemmings’a. Moja irytacja wzrastała wraz z kolejnymi minutami.
W końcu wyłonił się z budynku. Jego twarz pozostawała poważna, trudno było rozszyfrować
jakiekolwiek emocje
-
Spóźniłeś się- oznajmiłam poważnie
- Wiem i
przepraszam. Dyrektor mnie zatrzymał- kiwnęłam głową. Nastała cisza, którą
przerywały jedynie nasze świszczące oddechy.
- Wiesz
to zabawne- zaczęłam- Chciałeś pogadać a tym czasem się nie odzywasz
-
Ponieważ nie wiem od czego zacząć
-
Najlepiej od początku.
- Wiem,
że zachowałem się jak dupek i bardzo Cię za to przepraszam
-
Powiedz mi coś czego nie wiem- mruknęłam- Może to co Cię łączy z Dianą?
- Z
Dianą? Nic- zdziwił się chłopak
- Coś
duże to ”nic”- przybliżyłam się do niego- Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć o
wyjeździe do Australii?
-
Wczoraj. Ale mi nie pozwoliłaś- kiwnęłam głową- A skąd ty o tym wiesz?
- Od
taty. Wiesz już udało Ci się zaskarbić jego uwagę
-
Chociaż u niego jednego- mruknął.
- Nie
nienawidzę Cię, Luke- oznajmiłam- Ale musisz zrozumieć, że nadużyłeś mojego
zaufania
- Wiem
to. Dlatego chcę to wszystko naprawić
-
Dobrze. Czekam na tego efekty- odparłam pewnie i wróciłam do środka
------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam moje skarby! Jak wam mija tydzień? U mnie cienko, bo faceta od chemii się na mnie uwzięła.... Ale pociesza mnie fakt, że jeszcze tylko dwa dni i wolne! Jeeej! Dziękuje za wszystkie komentarze i wyświetlenia. To bardzo wiele dla mnie znaczy. Kocham Was <3
Do następnego ;*
12 komentarzy = 13 rozdział