środa, 17 grudnia 2014

Rozdział 12 "Chcę to wszystko naprawić"


Na początku moim celem był dom Archerów, jednak gdy u nich odpowiedziała mi cisza na moje pukanie, postanowiłem skierować swoje kroki w nieco inną stronę
- A to ty. Czego chcesz?- Alison tylko mnie widząc zmieniła swoje nastawienie
- Jest u ciebie Nadine?- zapytałem
- Nie ma a co? Przejrzałeś w końcu?- zakpiła
- A ty postanowiłaś zostać fanką kucyków Pony?- odgryzłem się, kiwając na jej szary T-shirt z kucykiem
- A nawet jeśli to nic ci do tego- już miała zamykać drzwi ale udało mi się zatrzymać je ręką
- Jeżeli wiesz gdzie jest Nadine, proszę powiedz mi- poprosiłem
- A to nie możesz do niej zadzwonić i sam się jej o to zapytać?- jej ton był przepełniony jadem.
- Masz mnie za idiotę? Dzwoniłem do niej kilkanaście razy ale nie odbierała
- Prawdę mówiąc tak. I wcale się nie dziwie Di, że Cię unika. Ja na jej miejscu nie chciałabym mieć z tobą nic wspólnego – warknęła i zatrzasnęła mi drzwi przed nosem. Westchnąłem. Skoro nawet Alison nie chce mi pomóc, potrzebuje pomocy Anny.
***
- Nadine! Weź otwórz drzwi. Ja maluje sobie paznokcie- zrezygnowana odłożyłam długopis na zeszyt i skierowałam się w stronę drzwi. Spojrzałam uprzednio przez wizjer i zdziwiłam się na widok nieznanej mi blondynki. Szybkim ruchem odblokowałam drzwi i stanęłam twarzą w twarz z nie za wysoką dziewczyną. Proste, jasne włosy sięgające ramion ukryte pod kapeluszem, do tego granatowy płaszcz i botki.
- Nadine Archer?- niepewnie skinęłam głową. Blondynka odetchnęła.- Annabelle Collins. Możemy porozmawiać?- zmarszczyłam brwi
- O czym?
- Przejdźmy się. Wtedy Ci wszystko wyjaśnię- poprosiła. Przez chwilę biłam się z myślami po czym zabrałam kurtkę i wsunęłam saszki na zmęczone stopy
- Wychodzę na chwilę!- krzyknęłam wychodząc
- Nie śpiesz się!- zdążyłam jeszcze usłyszeć nim drzwi całkowicie się zamknęły. Skierowałyśmy się z Anną do parku. Przez całą drogę milczałyśmy, co doprowadzało mnie do szału. Nie miałam pojęcia kim jest Anna ani czego ode mnie chce. W końcu dziewczyna przysiadła na jakiejś ławce, uprzednio strzepując z niej śnieg.
- Pewnie się zastanawiasz czego od ciebie chcę- zaczęła
- Nie ukrywam, że mnie to interesuje- przytaknęła
- Zostałam poproszona o to bym z tobą pogadała- prychnęłam. Że też nie wpadłam na to.
- Luke Cię przysłał tak?- blondynka skinęła spokojnie głową.- W takim razie przekaż mu, że nie mam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać, na niego patrzeć, a tym bardziej być z nim w jakichkolwiek stosunkach!- krzyknęłam i zaczęłam odchodzić w stronę domu.
- Dobrze wiesz, że tak nie jest- krzyknęła za mną. Zatrzymałam się.
- Kim ty w ogóle jesteś by wmawiać mi coś w co nie jest prawdą?- oburzyłam się. Ta dziewczyna zaczynała mi grać na nerwach.
- Wściekasz się bo wiesz, że mam rację. Tylko nie potrafisz tego przyznać- Anna podeszła do mnie i położyła mi rękę na ramieniu. Strzepnęłam ją.
- Dla mnie nie istnieje taka osoba jak Luke Hemmings. Możesz mu to przekazać- znów zaczęłam się od niej oddalać.
- Kochasz go! A on ciebie. Dlaczego musicie to wszystko utrudniać?- jęknęła a ja zamarłam. Czy ta dziewucha właśnie wmawia mi, że kocham Luke’a? Niedoczekanie. Spojrzałam na nią przez ramię.- Chodzi ci o tamtą dziewczynę, prawda? Nie wściekałabyś się na niego, gdybyś nie była zazdrosna- zatkało mnie. To co powiedziała… było prawdą? Czy to jest prawdziwy powód dlaczego jestem zła na Hemmings’a? Dlatego, że jestem zazdrosna? Już miałam powiedzieć, że nie zależy mi na Luku gdy usłyszałam kolejny głos.
- Nadine..- odwróciłam się i zobaczyłam niedaleko stojącego samego Luke’a
- Świetnie- mruknęłam do siebie, gwałtownie machając powiekami mi odegnać cisnące się do oczu łzy.
- To ja już pójdę. Zrobiłam swoje- poinformowała dziewczyna i odeszła zostawiając mnie sam na sam z blondynem.
- Czego ode mnie oczekujesz?- wykrztusiłam w końcu. Chłopak podszedł do mnie.
- Że mi wybaczysz- oznajmił. Prychnęłam zaciskając zęby i odwracając wzrok- Nadine, wiem że to co zrobiłem było głupie
- Mówisz o olaniu mnie czy o paradowaniu z Dianą?- przerwałam mu
- O obu. Nie wiem co sobie w ten czas myślałem, ale obiecuję że już się to nie powtórzy
- Puste słowa rzucone na wiatr- pokręciłam głową
- Nie w moim przypadku- zaczął grzebać po kieszeniach aż w końcu wyjął małe zawiniątko- Miałem Ci to dać jutro przed balem ale założyłem, że pewnie być nie przyszła, więc… to dla ciebie- położył mi pakunek na dłoni
- Myślisz, że parę słów i jakiś prezent mnie przekupią? Masz o sobie większe mniemanie niż myślałam- wcisnęłam mu pakunek z powrotem do rąk i odeszłam nie zwracając na jego wołanie.
***
- Próbujesz się zakatować czy jak?- krzyknęła Alison, gdy następnego dnia znalazła mnie na pływalni, gdy od kilku godzin trenowałam. Wynurzyłam się nad powierzchnię i podpłynęłam do niej
- Nie, przez te przygotowania do balu jestem do tyłu z treningami- oznajmiłam, sięgając po ręcznik.
- Ta jasne. A ja wyglądam jak Jessica Alba- odparła sarkastycznie
- Nie możesz mnie winić za to, że chce poprawić swoje wyniki- powiedziałam spokojnie
- Proszę Cię Nadine- jęknęła blondynka, machając ręką- Dobrze wiem czemu wszystkich unikasz. Ale wiedz, że ja zawsze Cię znajdę. No już wychodź z tej wielkiej kałuży i idź się przebrać
- Muszę jeszcze potrenować- zaprotestowałam.
- Wychodź albo sama po ciebie przyjdę- wzruszyłam ramionami i rzuciłam się na plecy odpływając- Nie uciekniesz przed problemami. Pamiętaj!- Krzyknęła na odchodnym. Przez chwilę obserwowałam ją po czym wróciłam do pływania
***
- Nie szykujesz się?- podniosłam wzrok znad książki i zobaczyłam stojącego w progu tatę. Pokręciłam głową
- To nie moje klimaty, dobrze o tym wiesz- mężczyzna zaśmiał się
- Wiem. W końcu po kim to masz?- uśmiechnęłam się- Ale mam wrażenie, że moją córcie dręczy Coś jeszcze. Problemy sercowe?- wzruszyłam ramionami- Opowiedz mi- sama nie wiem jak ale z moich słów zaczął płynąc potok słów mówiących o sytuacji z Lukiem. O tym jak się poznaliśmy, jak napisaliśmy wspólnie piosenkę. A potem o tej chorej sytuacji z Dianą. Gdy skończyłam tata wydawał się być zamyślony.
- Wiesz poznałem tego chłopaka o którym mówisz. Rozmawiałem z nim w cztery oczy nawet. I powiem Ci, że chłopak wydawał się być naprawdę w porządku- uniosłam brwi
- Luke tutaj był? Kiedy?
- Kiedy poszłaś z Carolyn na łyżwy. Rozmawiał z nami na temat twojej wycieczki do Australii
- Co?- jakiej wycieczki? O czym do cholery on mówił?
- Poinformował nas, że chciałby Ci pokazać swoje rodzinne miasto.
- Że słucham? Nie zgodziliście się prawda?
- Gdybym powiedział nie, skłamałbym. To jest świetny pomysł. Zawsze chciałaś tam pojechać- zerwałam się z łóżka i już miałam zamiar wybiec z pokoju, gdy zatrzymał mnie głos ojca
- Masz zamiar do niego iść w piżamie?- miał rację. Nie mogłam się pokazać na balu w wyciągniętym dresie. Podeszłam do szafy i zaczęłam przesuwać wieszaki szukając odpowiedniego stroju.
- Jednak Carolyn dobrze stwierdziła, że Ci się przyda- obróciłam się i zobaczyłam mamę z beżową sukienką na wieszaku. Podeszłam do rodzicielki
- Skąd wiedzieliście, że ja jednak pójdę?
- Przeczucie- mama uśmiechnęła się i wręczyła mi daną rzecz. Posłałam jej ciepły uśmiech i poszłam do łazienki się przebrać. Co jak co ale Carolyn ma dobre oko.
- Wyglądasz prześlicznie- powiedziała mama, gdy malowałam oczy kredką. Uśmiechnęłam się do jej odbicia.
- Jestem gotowa- poinformowałam
***
Sala gimnastyczna w odcieniach bordowego i białego wyglądała niemal jak jakaś sala bankietowa. Tłum uczniów gromadzących się na sali aby to potwierdzało. Na scenie już grał zespół, przez co mało co nie wpadłam na jakąś parę. Chłopaki byli ubrani normalnie i dzięki Bogu, bo nie wyobrażam Ashton’a siedzącego za perkusją w garniaku czy Michaela w marynarce. Chłopaki grali właśnie jakiś utwór Katy Perry a na parkiecie tańczyło kilkadziesiąt osób. Oparłam się o ścianę i przyglądałam się całej sytuacji
- Wiedziałam, ze jednak przyjdziesz!- usłyszałam głośny pisk przy uchu. Drgnęłam
- Cześć Alison. Piękna sukienka
- Dziękuję- dygnęła- Ty również prezentujesz się nie najgorzej. Co Ci się stało, że jednak tutaj przyszłaś?
- Ciekawość- wzruszyłam ramionami
- Jaasnee- przytaknęła- Jednak musi ci na nim zależeć skoro tutaj jesteś
- Nie, muszę się go zapytać po co chce mnie zabrać do Australii- blondynka pisnęła
- Co? Przecież to wspaniale. Zawsze chciałaś tam pojechać
- Tak ale…- blondynka uciszyła mnie gestem dłoni i zaczęła mnie ciągnąć w stronę sceny, gdzie akurat chłopaki zrobili sobie przerwę. No tak, że też się nie zorientowałam kiedy muzyka przestała grać.
- Wow, dziewczyny wyglądacie nieziemsko- Ashton gdy nas zobaczył zagwizdał
- Naciesz się tym widokiem. Minie długi okres zanim znów mnie zobaczysz w sukience- odparła Alison. Nie patrzyłam w stronę Luke’a ale czułam na sobie jego wzrok.
- A ty nie miałaś siedzieć w domu?- zapytał Michael, wskazując na mnie
- Stwierdziłam, że czas zrobić coś innego dziś niż siedzenie w domu- Australijczyk przytaknął. W tym momencie Calum oznajmił koniec przerwy i chłopaki zaczęli wchodzić z powrotem na scenę. Gdy przygotowywałam się by odejść, poczułam uścisk na łokciu
- Fontanna. Za dwadzieścia minut. Daj mi ostatnią szansę- spojrzałam na niego i kiwnęłam głową. Blondyn puścił mnie i wszedł na scenę.
- Chodźmy się bawić- zarządziła Alison, ciągnąc mnie na parkiet.
***
Jednak nie brania płaszcza było złym pomysłem. Stałam teraz przy fontannie i nerwowo wyczekiwałam na Hemmings’a. Moja irytacja wzrastała wraz z kolejnymi minutami. W końcu wyłonił się z budynku. Jego twarz pozostawała poważna, trudno było rozszyfrować jakiekolwiek emocje
- Spóźniłeś się- oznajmiłam poważnie
- Wiem i przepraszam. Dyrektor mnie zatrzymał- kiwnęłam głową. Nastała cisza, którą przerywały jedynie nasze świszczące oddechy.
- Wiesz to zabawne- zaczęłam- Chciałeś pogadać a tym czasem się nie odzywasz
- Ponieważ nie wiem od czego zacząć
- Najlepiej od początku.
- Wiem, że zachowałem się jak dupek i bardzo Cię za to przepraszam
- Powiedz mi coś czego nie wiem- mruknęłam- Może to co Cię łączy z Dianą?
- Z Dianą? Nic- zdziwił się chłopak
- Coś duże to ”nic”- przybliżyłam się do niego- Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć o wyjeździe do Australii?
- Wczoraj. Ale mi nie pozwoliłaś- kiwnęłam głową- A skąd ty o tym wiesz?
- Od taty. Wiesz już udało Ci się zaskarbić jego uwagę
- Chociaż u niego jednego- mruknął.
- Nie nienawidzę Cię, Luke- oznajmiłam- Ale musisz zrozumieć, że nadużyłeś mojego zaufania
- Wiem to. Dlatego chcę to wszystko naprawić

- Dobrze. Czekam na tego efekty- odparłam pewnie i wróciłam do środka 
------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam moje skarby! Jak wam mija tydzień? U mnie cienko, bo faceta od chemii się na mnie uwzięła.... Ale pociesza mnie fakt, że jeszcze tylko dwa dni i wolne! Jeeej! Dziękuje za wszystkie komentarze i wyświetlenia. To bardzo wiele dla mnie znaczy. Kocham Was <3
Do następnego ;*
12 komentarzy = 13 rozdział

13 komentarzy: